Murale – najbardziej publiczna ze sztuk

są murale zaangażowane politycznie, są murale zaangażowane społecznie, są murale które mają oddać ducha artysty i mają być po prostu szczerą wypowiedzią autorską na temat otaczającego go świata, na temat jego inspiracji, wrażeń, emocji jakie w sobie trzyma.”

dr Piotr Saul
artysta, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym jak można komentować rzeczywistość przy pomocy sztuki ulicznej? Jak dotrzeć do dużej liczby osób, jednocześnie tworząc coś estetycznego i wpisującego się idealnie w przestrzeń miejską? My tak. Dlatego zapytaliśmy Bartłomieja Kozłowskiego dyrektora artystycznego Ringier Axel Springer oraz dr Piotra Saula, wykładowcę ASP we Wrocławiu, o to czy murale mogą być głosem wsparcia lub sprzeciwu, objawem manifestacji lub wielowymiarowym, nieoczywistym komentarzem do tego, co dzieje się dookoła.

„Nie każdy bohater nosi pelerynę” – redakcja naTemat.pl stworzyła w Warszawie mural w ramach podziękowań dla lekarzy i pielęgniarek.

Sztuka jest czuła na przemiany zachodzące na świecie. W perfekcyjny sposób wyłapuje najmniejsze anomalie, by w krótkim czasie przemielić czas i zdarzenia, zaprezentować je w nowej odsłonie; niekoniecznie oczywistej, ale jakże przez nas pożądanej. Właściwie od początków świata komentujemy, zapisujemy, tworzymy zdarzenia mniej lub bardziej istotne na osi czasu ludzkości. Żyjąc z ukrytym gdzieś w naszych głowach kronikarskim obowiązkiem, przyglądamy się naszym dziejom przez artystyczne, kolorowe (ale nie zawsze!) okulary. Komentujemy rzeczywistość. Głosimy prawdy. Osądzamy i jesteśmy sądzeni. Wszystko to ma miejsce już niekoniecznie na płótnie, filmie, kartce papieru. Przenosimy coraz śmielej nasze zdanie do przestrzeni miejskiej. Chyba nie musimy przedstawiać postaci Banksy’ego, który sztukę komentowania kwestii społeczno-politycznych opanował do perfekcji. Jest on dla wielu niewyczerpanym źródłem inspiracji, nie tylko artystycznych. Sztuka wychodzi na ulice. Prosto do nas. Pojedyncze znaki ustępują miejsca wielowymiarowym, ogromnym malowidłom, kolorującym nieco przestrzeń miejską. I dzieje się to wszędzie, nawet na naszym, polskim podwórku.

Mural białoruskiej artystki Anny Redko, przedstawia postać kobiety, symbolizującej walkę o wolność po wyborach w 2020 roku na Białorusi. Wrocław, Legnicka 64.
Zdjęcie: Ivan Prinus


Street art jest jak scena, na której każdy może się zaprezentować.”

dr Piotr Saul
artysta, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu

Street art jest pojęciem kompleksowym. W tej artystycznej, pojęciowej szkatułce kryje się wiele elementów. Zaczynając od znanego nam graffiti, czyli artystycznych napisów lub malunków, poprzez tagi – podpisy, szablony, będące odtwarzanymi wzorami, wlepki, instalacje artystyczne, plakaty, na muralach kończąc. Sztuka ulicy nie zawsze była uznawana za “sztukę prawdziwą” – jej otwarty charakter, specyfika wykonania i zakładana przez twórców nietrwałość formy, często określana była mianem wandalizmu.
Street art jest jak scena, na której każdy może się zaprezentować, – mówi Piotr Saul. Ta inkluzywność sprawia, że street art jest niezwykle dynamiczny, symboliczny, pełen przekazu, który jest w stanie dotrzeć znacznie dalej i głębiej.

Sztuka wyszła na ulicę

Murale, to street artowy stempel rzeczywistości. Ściany odrapanych kamienic stają się miejscem dialogu, zaułki miejskich podwórek przekazują emocje, ceglane mury nie tylko pamiętają historię, ale też je opowiadają. Sztuka wychodzi na ulicę! Murale humanizują rzeczywistość, sprawiają, że możemy czuć się bardziej jak w domu.

– Są murale zaangażowane politycznie, są murale zaangażowane społecznie, są murale które mają oddać ducha artysty i mają być po prostu szczerą wypowiedzią autorską na temat otaczającego nas świata, na temat inspiracji, wrażeń, emocji jakie autor w sobie trzyma. Zwracają uwagę na problemy społeczne, problemy jednostki, mówi Saul.

Mural pod patronatem „Wrocławskiej kampanii przeciwdziałania przemocy„.
Wrocław, Grabiszyńska 78. Zdjęcie: Ivan Prinus

Dzieło nawiązujące do walki o prawa zwierząt. Autor: Eric Il Cane.
Wrocław, ul. Cybulskiego 10. Zdjęcie: Ivan Prinus

Mural „Sąsiedzie, pożycz szklankę cukru” autorstwa Anny Szejdwik porusza ważny problem kryzysu materialnego. Zachęca ludzi do pomocy oraz życzliwości.
Wrocław, Jedności Narodowej 59a. Zdjęcie: Ivan Prinus

Sztuka uliczna jest więc dialogiem. Nie tylko uzewnętrznia potrzeby ekspresyjne jednostki, ale też kreuje przestrzeń dla aktualnych, poruszanych problemów, wynosząc je do sfery publicznej – otwiera oczy i stawia znaki zapytania.


Kraków, grafika na ścianie budynku u zbiegu ulic Rakowickiej i Lubomirskiego.
Autor: Good Looking Studio Zdjęcie: PAP/Ł. Gągulski

Tworząc tę pracę, wiedzieliśmy tylko tyle, że chcemy wyrazić nasze wsparcie.

Bartłomej Kozłowski
dyrektor artystyczny Ringier Axel Springer

Dwa miasta. Dwa murale. Te projekty to hołd dla Ukrainy. Połączenie się dwóch światów; tego w którym giną bohatersko niewinni ludzie, wplątani w polityczne zagrywki welwetowych stołków oraz tego, gdzie wszyscy w niemocy przyglądają się rozlewowi krwi, jednocześnie zastanawiając się co jeszcze da się zrobić, by jakkolwiek pomóc.

Murale powstały w Warszawie i Krakowie. Chwała Ukrainie (ukr. Слава Україні) – mówią stanowczo żółto-niebieskie malunki wolności, której symbolem stał się Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy. Bartłomiej Kozłowski, dyrektor działu artystycznego grupy Ringier, opowiedział nam
o kulisach powstania murali.

Wszyscy myśleliśmy, że ludzie, których obecnie spotyka to ogromne nieszczęście w Ukrainie, w obecnym momencie najbardziej potrzebują nadziei
i spojrzenia w przyszłość […] Zdecydowaliśmy się na „Chwała Ukrainie” dlatego, że jest to tak mocny i konkretny przekaz, który zadomowił się wszędzie. Stwierdziliśmy, że ten wyraz będzie współgrać z wizerunkiem Pana Prezydenta, – mówi Kozłowski.  Jego postawa i to co się dzieje wokół tego człowieka jest absolutnie niesamowite. Duch, którego czuć na każdym kroku, po prostu bije
z tej osobowości.

Warszawa, widok z mostu Poniatowskiego.
Zdjęcie: Maciej Krüger

„mam nadzieję, że ukraińscy uchodźcy, widząc to przy wyjściu z dworca, wiedzą, że są tu mile widziani,
że nasz kraj wita ich chętnie.”

Bartłomej Kozłowski
dyrektor artystyczny Ringier Axel Springer

Jednak ta metaforyczna i moralna warstwa przekazu zniknęła gdzieś na chwilę. Z jednej strony ludzie byli ciekawi, dopytywali co z tego wszystkiego powstanie, czekali na rezultaty. Z drugiej pojawiły się głosy, że przecież pieniądze przeznaczone na zakup powierzchni pod murale, mogły po prostu trafić na jedno z wielu kont, gdzie zbierane są fundusze mające pomóc walczącej Ukrainie. Nie trzeba było wydawać ich na “zakolorowywanie” kolejnych ścian stolicy, czy Krakowa.

„Myślę, że takiego rodzaju krytyka dochodzi do nas głównie od osób, które nie wiedzą ile charytatywnych działań jako Onet wykonujemy. Nie robimy „war-washingu”, jesteśmy dalecy od tego, kompletnie nie o to chodzi. Chodzi o zasymbolizowanie tego, co się dzieje w konkretnym momencie, w konkretnych miastach w Polsce, miastach które starają się pomóc. Stwierdziliśmy, że wyrażenie statementu za pomocą muralu jest mocne i warte tych pieniędzy, bo dociera masowo do ludzi. W Krakowie mural jest blisko dworca – mam nadzieję, że ukraińscy uchodźcy, widząc to przy wyjściu z dworca, wiedzą, że są tu mile widziani, że nasz kraj wita ich chętnie” – mówi Bartłomiej Kozłowski.

Warszawa, widok z mostu Poniatowskiego.
Zdjęcie: Maciej Krüger

Jeżeli zainteresował was street art, poniżej znajdziecie całą rozmowę z Piotrem Saulem, wykładowcą wrocławskiej ASP. 

Źródła

autorzy

Vanesth
  • Ivan Prinus – wydawca, autor wywiadów i zdjęć
  • Maria Jurasz – autorka tekstu, kontakty
  • Maciej Walas – edycja tekstu
  • Justyna Rogula – research
  • Agnieszka Zwolińska – research