Przędziorki, tarczniki, ja wszystkie was szkodniki…

Tysiące ludzi na grupach na Facebooku, pasjonaci z kilkudziesięcioma roślinami w mieszkaniach i rynek wart miliardy. Co łączy te środowiska? Wszyscy z nich wiedzą, czym jest monstera variegata i starzec rowleya. 

Rośliny doniczkowe, monstery, sukulenty, storczyki czy begonie już na stałe weszły do języka roślinnego, którego używamy na co dzień, i wpełzły też na nasze parapety. Któż z nas nie słyszał, że znajomy upolował wspaniałą monsterę, a czyjaś mama na imieniny dostanie storczyka, czy hoję keri (ale już ukorzenioną – nie samo serduszko!). Rośliny całkowicie opanowały nasze mieszkania i podbiły nasze serca! Przede wszystkim, zauważalne jest to w miastach, gdzie ograniczenia zieleni szczególnie dają nam się we znaki.

Niektórym z nas brakuje własnych ogrodów, a nie każdy może pozwolić sobie na zakup działki pod Wrocławiem. Oczywiście mamy parki, ogrody botaniczne i zazielenione tereny. Lubimy jednak otaczać się roślinnością także i w naszych czterech ścianach. 


Naszym chlebem jest nawóz – łączy nas ziemia i chipsy kokosowe – bo gdy zieleń w domu to i serce w domu

Rośliny przechodzą swój renesans. Kiedyś paprotki były kojarzone z reliktem przeszłości i babcinymi, wiklinowymi stojakami, dziś wracają do łask, wypychając minimalizm. Teraz to dopiero rośliny mają z nami dobrze. Nie lodowata woda z kranu, a starannie dobrane nawodnienie i preparaty, które pozwalają odpowiednio zadbać o naszych zielonych towarzyszy. Nie “czyszczenie” raz do roku pod prysznicem, a wcieranie olejku neem ściereczką z mikrofibry.

Jest to szczególnie ważne, gdyż nasza świadomość i wiedza na temat hodowli roślin stale się zwiększa. Czytamy fora, zagadujemy innych kupujących w labiryntach ceramicznych doniczek w Obi, dzielnie łazimy na sąsiedzkie wymiany roślin, instalujemy aplikacje służące do wymiany i weryfikacji roślinek, a w końcu dołączamy do grupek na facebooku, by mieć gdzie postować zdjęcia swoich wciornastków i przędziorków. W samym Wrocławiu jest kilka bardzo dużych, facebookowych grupek roślinnych zrzeszających łącznie nawet setki tysięcy użytkowników. Właściciele roślin dzielą się poradami, przesyłają zdjęcia swoich okazów, czy wymieniają się zdobyczami. Oczywiście istnieją grupy typowo poradnicze, ale znajdziemy też wiele takich, na których możemy po prostu znaleźć nowy okaz do naszej kolekcji. Z pewnością, jeśli jesteście spoza Wrocławia, znajdziecie odpowiednią grupę także w swojej miejscowości. 

Moja mama jest szczęśliwą posiadaczką ogrodu i zawsze mówi, że nic nie pozwala jej się odprężyć tak, jak “grzebanie w ziemi”, przesadzanie, czy pielenie. Mieszkańcy dużych miast nie zawsze mają tyle szczęścia. Jednakże z pomocą przychodzą im rośliny doniczkowe, o które w równym stopniu, jak o te żyjące w ogrodach, trzeba zadbać. Znani nam rekordziści mają nawet po 60 roślin w domu! Każda z nich ma swoje wymagania. Oczywiście, istnieją wspólne dla wielu gatunków rzeczy, o których należy pamiętać – środki ochronne, czy nawożenie. Pielęgnacja roślin jest jednak czymś o wiele bardziej złożonym. Naświetlenie, ilość wody, wilgotność powietrza, podłoże, odpowiednia ilość miejsca, czy wyżej wspomniane preparaty, są kluczem do roślinnego sukcesu. Dla niektórych może to być za dużo. Obarczeni pracą, prywatnymi obowiązkami, nie chcemy często dodatkowego zajęcia, na które trzeba poświęcić czas i pieniądze. Stąd też pasjonaci roślin, muszą to najzwyczajniej w świecie lubić. 

Porozmawialiśmy z właścicielami imponujących kolekcji roślin we wrocławskich mieszkaniach. 

Dużo fajniejsze niż być kolekcjonerem, jest bycie DBACZEM! 

Maciek

Jakie są twoje ulubione kwiaty, gatunki i dlaczego?

Ja lubię wszystkie rośliny, które mają potencjał, żeby zwisać. Takie, które mogę sobie powiesić na ścianie w osłonce, która sobie wisi na haku albo w makramie. Te rośliny mają pnącza, które spadają. Dlaczego tak bardzo je lubię? Bo są estetycznie wielowymiarowe. Bo są np. takie bluszczyki, które są troszkę mroczne i nadają fajnego klimatu, ale mamy też np. epipremnum, które są bardzo łagodne i przyjazne i fajnie się na nie patrzy – jest to pocieszające. Moim zdaniem każda z roślin ma swój charakter. W zależności od tego, czego szukam, to właśnie taki charakter w danej roślinie jestem w stanie znaleźć. Taki jest powód, dla którego ona mi właśnie pasuje. 

Ja bym chciała cię spytać o to, czy hodowla roślin coś ci daje, jeśli mowa o jakichś pozytywnych aspektach życia. 

[…]To jest choćby to, że pięknie uzupełniają mi wnętrze i bardzo dużo przyjemności sprawia mi patrzenie na nie, na to jak wkomponowują się w mój dom. To jest pierwsza rzecz. Druga rzecz jest taka, że one często dają mi możliwość spędzania z nimi czasu – doglądania, spoglądania na nie, dbania o coś. To jest fajne, bo roślinki potrafią być bardzo, bardzo wdzięczne. […] To jest naprawdę satysfakcjonujące. Poza tym, idąc w aspekty bardziej emocjonalne, no to właśnie – mogę o coś dbać. I to jest bardzo fajne, a poza tym, to jest pole do wspólnych rozmów, czynności, jeśli chodzi o interakcje z innymi ludźmi, którzy się roślinami interesują. Dodatkowo jest to hobby, jeśli chodzi o wiedzę. Wiedzy jest tu dużo i faktycznie można ją pogłębiać i starać się ją zdobywać z różnych źródeł, na różne sposoby i w różnych dziedzinach. Zdecydowanie jest to dużo bardziej angażujące emocjonalnie i racjonalnie, niż się może wydawać. 

Powiedziałeś coś o uroślinnianiu przestrzeni. Jak patrzysz na swoje mieszkanie odkąd są w nim roślinki? Czysto estetycznie, jak się czujesz w tej przestrzeni? Czy coś się zmieniło w tych odczuciach? 

Ja ogólnie mam wrażenie, że mieszkania i te przestrzenie, które rośliny w sobie mają, i być może jest to sztampowe, ale są bardziej żywe – po prostu. […] Dlatego, że rośliny tutaj ogólnie raz, że przestrzeń bardzo zagęściły, więc jest mniej pustki po prostu, a dwa, że rzeczywiście jest pewna różnica między przedmiotami, które stoją i są ozdobami, a pomiędzy roślinami. Dlatego, że na większość przedmiotów, a są to meble, czy dekoracje, nie zwracamy ułamka takiej uwagi, jaką zwracamy na rośliny, w ogóle o nich nie myślimy na co dzień. […]

Czy nazwałbyś siebie kolekcjonerem na tym etapie na jakim się znajdujesz? 

Nie, totalnie, ale to dlatego, że lubię rośliny zwyczajnie kupować i je gromadzić. Mam wrażenie, że aby wejść na ten poziom kolekcjonera, to trzeba o nich więcej wiedzieć. Dużo fajniejsze niż być kolekcjonerem, jest bycie DBACZEM!


no i radocha oczywiście z tego, jak wychodzi jakiś nowy listek, bo to znaczy, że roślince jest u mnie dobrze

Dorota

Skąd zainteresowanie roślinami?

Moje zainteresowanie kwiatami, tak naprawdę wzięło się od koleżanki, ale też trochę z domu. Jak przychodziłam do niej na paznokcie, to ona co rusz miała jakąś nową roślinkę i tylko obserwowałam, jak stare wypuszczają nowe listki, a ona ma cały czas nowe. Zapełniła sobie po prostu mieszkanie tymi kwiatami i to w bardzo ładny sposób. Dlatego jakoś tak też zaczęłam kupować kwiatki. Ale moja mama też zawsze miała bardzo dużo roślin w domu i my, jako małe dzieci ani trochę o nie nie dbaliśmy i dziwiliśmy się, czemu ona w ogóle chce je mieć. Teraz oczywiście ja mam dużo roślin, a ona już nie ma prawie w ogóle, bo wszystkie jej zalaliśmy albo wyschły no i niestety, tak to jest. Ta zajawka wzięła się też troszkę z Internetu, z takich jakichś ładnych zdjęć mieszkań i różnych przestrzeni, w których są rośliny. To bardzo, moim zdaniem, robi komfortową przestrzeń, nie wiem czy można to tak nazwać, ale jak się widzi u kogoś w mieszkanku roślinki, to jakoś tak przytulniej jest od razu.

Czy hodowla roślinek coś ci daje, mowa tu np. o pozytywnych aspektach – uspokaja?

Uważam, że bardzo dużo mi daje. Bardzo mnie uspokaja ich widok i ogólnie dbanie o to, o każdą roślinkę, przesadzanie, podlewanie, zraszanie, patrzenie czy wychodzą już nowe listki. No i radocha oczywiście z tego, jak wychodzi jakiś nowy listek, bo to znaczy, że roślince jest u mnie dobrze. Zawsze jest przykro, jak jakiś tam listek odpadnie, czy się przesuszy. Ale no, tak jak mówię, coś się kończy, coś się zaczyna i moim zdaniem jest bardzo dużo pozytywnych aspektów hodowli tych kwiatków. One nie tylko cieszą oko, ale też mają taką funkcję, że można o coś dbać. Może nie tak, jak o zwierzę, albo jak o drugiego człowieka, ale też to jest takie małe stworzonko, które jednak żyje i trzeba mu dać wodę, trzeba mu dać światło no i dużo miłości i cieszyć się z tego, jak wyglądają. Dają nam też tlen, więc trzeba je szanować. Uważam, że roślinki dużo zmieniły w postrzeganiu mojego mieszkania, no i mojego humoru codziennie. […] No i też roślinki pełnią funkcję terapeutyczną. Czy to te domowe, czy jak ktoś ma kawałek ziemi, czy nawet przed blokiem sobie coś posadzi, to może się na chwilę uspokoić, pogrzebać […].

Jak patrzysz na swoje mieszkanie odkąd są w nim roślinki? Co myślisz o „uroślinianiu” przestrzeni?

[…] W każdym razie ja inaczej patrzę na swoje mieszkanie odkąd mam rośliny, a na pewno inaczej patrzę na nie, gdy tych roślin nie ma. Jak np. biorę je na czyszczenie do wanny, to potem patrzę zwłaszcza na duży pokój, w którym mam tych kwiatów najwięcej, i mam nagle uczucie pustki, jest po prostu bardzo pusto i surowo. Wtedy na pewno czuje, że coś z tego mieszkania ubyło. Wiadomo, że nie jest brzydko, nie powiedziałabym tego, ale oczywiście ładniej jest z moimi roślinkami.  


Mała Szklarnia, wielkie strelicje 

Jednym z miejsc, gdzie zaopatrzyć się można w egzemplarze mniej lub bardziej zwyczajne czy kolekcjonerskie, jest sklep Mała Szklarnia. W tej roślinnej krainie w samym centrum Wrocławia dostaniesz wszystko to, co prawdziwi wyjadacze muszą mieć w swojej kolekcji. Od roślinnych must-have, po dobroczynne roztocza w małych saszetkach. Oprócz półek pełnych zielonych dobroci znajdziesz tutaj przesadzalnię roślin i osoby znające wszystkie ich możliwe sekrety. Kto będzie wiedział na temat branży roślinnej więcej niż pracujący w takim miejscu specjaliści?

Wszystkie ceny i zdjęcia pochodzą ze strony Małej Szklarni (malaszklarnia.pl). Rośliny tam przedstawione, są już roślinami dorosłymi, a nie szczepkami czy maluchami (baby). Ceny są w głównej mierze orientacyjne, znajdziecie tam zdecydowanie tańsze, jak i droższe roślinki.

To nie jedyne miejsce na mapie Wrocławia, gdzie możecie zakupić wszelkiego rodzaju zielonych towarzyszy wnętrz. Jungle Boogie, Parapet, czy Nature Concept, to jedne z wielu miejsc we Wrocławiu, gdzie można kupić rośliny, czy dedykowane dla nich ziemie i nawozy.

NAJWAŻNIEJSZE! Pamiętajcie, żeby z chorymi roślinami nie odwiedzać sklepów. Przecież nie chcemy, żeby z Małej Szklarni, zrobił się Mały Szpital. Z chęci niesienia pomocy roślinom i ich właścicielom powstała np.: Przesadzarnia, czyli lecznica dla roślin. To w takie miejsca najlepiej się udać, gdy wasze roślinki przeżywają kryzys, a wy razem z nimi.


Handel żywymi roślinami

Rośliny to nie tylko wspaniali i wdzięczni towarzysze, ale również intratny rynek. Żyjemy w coraz bardziej zurbanizowanym i zabetonowanym świecie. Pragniemy kawałka zieleni. Rośliny dają nam potrzebny do życia tlen – w aspektach fizycznych, a przecież każda filmowa czy literacka apokalipsa ukazuje świat szary, brudny i bez oznak życia; tego roślinnego w szczególności. W kwestii emocjonalnej – przywiązujemy się do nich, dbamy, często też nasze ulubione rośliny mają imiona. Stąd też zazielenianie naszych mieszkań i domów pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie, jak i oczyszcza drogi oddechowe (chyba że przesadzicie z wilgotnością latem i zrobicie sobie las tropikalny przez przypadek, wtedy o oddech może być ciężko). Zdaje sobie z tego sprawę rynek roślinny. Szczególnie podczas pandemii, gdy siedzieliśmy zamknięci w domach, mieliśmy czas na nowe pasje i zainteresowania. Rośliny przeżywają swoją drugą młodość i ten trend dalej wzrasta. Szacunkowo, rynek roślinny jest wart ponad 85 mld dolarów. Jak zerkniecie w infografikę pod tekstem, dowiecie się, jak wygląda ta kwota w porównaniu do rynku medialnego.


A jak z wami, z roślinami?

Dobra! Teraz Wasza kolej. Co Wy w tych swoich mieszkankach macie? I najważniejsze! Czy macie więcej roślinek niż nasi rekordziści (60!)

Ileż to tam tych roślin posiadacie?

Autorki i autorzy artykułu

Agnieszka Zwolińska – wydawczyni, autorka tekstu, autorka wideo i montaż
Maria Jurasz – autorka tekstu, wywiady i ich transkrypcja, fotografka
Wiktoria Lebiodzik – autorka wideo, pomoc techniczna
Justyna Rogula – infografika, korekta tekstu
Ivan Prinus – montaż wideo, pomoc techniczna
Kamil Wardęga – autor wideo, pomoc techniczna
Maciek Walas – autor tekstu, wywiady i ich transkrypcja

Źródła