Wielkie premiery, franczyzy, plany na następnie 15 lat w kolejnych współdzielonych uniwersach, CGI, VFX, OSVP. Sporo się dzieje w kinie i sporo się będzie jeszcze dziać, ale czy warto jeszcze wspominać produkcje z czasów, kiedy jedynie Ministerstwo Kultury i Sztuki mogło dystrybuować filmy? Czy jest jeszcze jakaś wartość w tych ziarnistych, niekolorowych czasach? W znalezieniu odpowiedzi na te pytania pomógł nam Michał Piepiórka, autor bloga Bliżej Ekranu.
Jak to się wszystko zaczęło?
Historia polskiego kina zaczęła się prawdopodobnie już w 1894 roku, kiedy to Kazimierz Prószyński stworzył pierwszy pleograf. To właśnie za jego pomocą udało się ponoć nagrać pierwszy polski film w historii. Nie zachował się on do dzisiejszych czasów. Znane są jedynie nieliczne klatki z lodowiska Warszawskiego Towarzystwa Łyżwiarskiego, które znajdowało się w Łazienkach. Stąd tytuł zaginionego dzieła Ślizgawka w Łazienkach. Niecały rok po nagraniu dokumentu, bracia Lumière stworzyli pierwszy kinematograf. I to oni są uznawani za odkrywców filmu.
W 1895 roku powstała pierwsza wytwórnia filmów w Polsce. Paryska Fotografia Lux Sigismond et Comp, która, wbrew swojej nazwie, mieściła się przy Marszałkowskiej 111 w Warszawie. Z początku było to jedynie atelier fotograficzne, z czasem stało się wytwórnią filmów dokumentalnych. Bolesław Matuszewski, jeden z dwóch założycieli, rok później, nagrał koronację ostatniego cara Rosji Mikołaja II. Już w 1899 roku w Polsce pojawiło się pierwsze kino Gabinet Iluzji, a kinematografia już na dobre rozkręciła się w naszym kraju. Zaledwie 14 lat po powstaniu Paryskiej Fotografii, na polskim rynku pojawia się kolejny duży zawodnik. Mowa o Sfinksie – największej, przedwojennej wytwórni w Polsce, w której produkcjach debiutowała między innymi rodzima gwiazda kina niemego – Pola Negri.
W 1925 roku w filmie Rywale zadebiutował Eugeniusz Bodo (Bohdan Eugène Junod), w późniejszych latach najbardziej znany aktor dwudziestolecia międzywojennego. Pięć lat później ukazał się pierwszy polski film dialogowy pod tytułem Moralność pani Dulskiej.
Na czas II. wojny światowej, polska kinematografia praktycznie zatrzymała się. Kina pokazywały głównie Deutsche Wochenschau i inne filmy propagandowe. Na sam koniec wojny, w 1945 roku powstało polskie przedsiębiorstwo Film Polski mające na celu odbudowę kinematografii i wykorzystanie jej do nowej, tym razem ludowej propagandy. Wraz z jego powstaniem, polskie kino rozkwita na nowo.
Polskie Kino Ludowe
Przemysł filmowy w powojennej, komunistycznej Polsce rozwija się dynamicznie – począwszy już od roku 1945, kiedy założono Państwową Wyższą Szkołę Filmową w Łodzi. 4 lata później powstała Centrala Rozpowszechniania Filmów – państwowe przedsiębiorstwo z monopolem na dystrybucję. Z kolei rok 1951 przynosi dwa niezwykle ważne debiuty: Andrzej Wajda (Ceramika iłżecka i adaptacja noweli Zły chłopiec) oraz Andrzej Munk (Kierunek – Nowa Huta!). Przez kolejne lata będą oni rywalizować ze sobą reprezentując odmienne strony narastającego konfliktu politycznego. Łączyła ich jednak wspólna pasja do kina i wzajemny szacunek, który z tej pasji wynikał.
Powstał wówczas nurt polskiej szkoły filmowej, zdominowany przez melodramaty o czasach wojennych. Lata 50-te były już na tyle odległe od wojny, że młodzi artyści, mieli okazję wyrazić swoje odczucia wobec burzliwych lat młodzieńczych. Nastąpił zarówno rozrachunek z okresem II wojny światowej, jak i próba zerwania z kinem socrealistycznym. Po śmierci Stalina nastąpiło łagodzenie cenzury i nacisku na patriotyczny przekaz, jednak tematyka wojenna nadal dominowała w polskiej kinematografii.
O latach 60-tych można powiedzieć, że zdefiniowały je trzy kamienie milowe. W roku 1960 polska szkoła filmowa poddana została negatywnej ocenie Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Otwarta krytyka socrealizmu przez twórców nie spodobała się ówczesnym władzom, co zaostrzyło znacznie cenzurę tematów politycznych na ekranach. Dwa lata później zadebiutował Roman Polański (Nóż w wodzie), a znakiem końca tej dekady jest nowy nurt – kino kostiumowe (Krzyżacy, Rękopis znaleziony w Saragossie, Faraon, Potop) oraz Kino Młodej Kultury. To pierwsze było bezpośrednim wynikiem zaostrzenia cenzury, to drugie dało początek m.in. grotesce, która w późniejszych latach stała się prawdopodobnie najbardziej znaną cechą kina PRL-u, doskonałym sposobem na omijanie tejże cenzury.
Warto pamiętać, że czasy PRL-u nie były wojną między sztuka a władzą. Niektórzy filmowcy wyjechali nie mogąc tworzyć tego, co chcą, inni zostali i starali się przemycić swoje odczucia i poglądy pod nosem cenzorów, a jeszcze inni wspierali kino socrealistyczne i tworzyli filmy zgodne z poglądami rządu nie z przymusu, ale z własnej chęci i woli.
1975 rok to kolejny ważny debiut – Agnieszka Holland (Wieczór u Abdona). Końcówka lat 70-tych wyznacza kolejny nowy nurt – kino moralnego niepokoju, krytykujące opresję systemu komunistycznego, konformizm i brak spójności w społeczeństwie. Nieuniknioną konsekwencją takiego obrotu spraw było kolejne zaostrzenie cenzury.
Lata 80-te naznaczone są dominacją kina popularnego. W 1981 debiutuje Juliusz Machulski (Vabank). W 1987 roku powstaje Komitet Kinematografii, a państwo nie ma już monopolu na dystrybucję. Rok 1990 jest tu wisienką na torcie – zostaje wtedy zlikwidowana Centrala Rozpowszechniania Filmów, a polska kinematografia staje się całkowicie sprywatyzowana. Z końcem PRL-u kończy się władza państwa nad kinem, a następujący chaos pomysłów i różnorodności na ekranach trwa do dziś.
Czy pamiętamy coś z tego?
Postanowiliśmy sprawdzić przy pomocy krótkiej ankiety, do której wypełnienia zachęcamy (dane nie mogą nigdy być zbyt miarodajne), które filmy są uważane przez naszych studenckich rówieśników za stare. Oto wyniki:
Jedni w starym kinie widzą tylko szum i ziarno, inni dopatrują się historii i okna do przeszłości. Obie te grupy nie mogą się jednak nie zgodzić z tym, że każdy kolejny nurt wpływał na następny, a więc echa tych czarno-białych obrazów słychać i widać na dzisiejszych ekranach. W mniejszym bądź większym stopniu. Zatem czy warto pamiętać o starym kinie, niech każdy odpowie sobie sam. Jedno jest pewne, trudno o nim zapomnieć…
Skład redakcji
Mikołaj Sławski – redaktor, researcher, autor tekstu
Weronika Krawczyk – researcherka, autorka tekstu
Kacper Brylewski – montaż rozmowy, autor tekstu
Bilbo – Berneńczyk, wsparcie emocjonalne
źródła
- https://akademiapolskiegofilmu.pl/pl/historia-polskiego-filmu/artykuly/polska-szkola-filmowa/215
- https://www.nowehoryzonty.pl/artykul.do?id=18
- https://akademiapolskiegofilmu.pl/pl/historia-polskiego-filmu/artykuly/kino-moralnego-niepokoju/321
- https://www.proquest.com/openview/a666798bd2f9f9266d29c6e8a3bf7943/1?pq-origsite=gscholar&cbl=29652
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Ślizgawka_w_Łazienkach
- https://stare-kino.pl/rywale-1925/
- https://filmozercy.com/wpis/popiol-i-diament-w-nowym-wydaniu-z-obrazem-odrestaurowanym-w-4k
- https://culture.pl/pl/galeria/rejs-w-rezyserii-marka-piwowskiego-galeria
- https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,20571551,wykuwanie-czlowieka-z-marmuru-rozmowa-z-krystyna-janda.html?disableRedirects=true